6.11.2025 godz.17.00 | „Krystyna Rokowska – wspomnienie” – wernisaż wystawy malarskiej - Zaduszki Artystyczne

Termin wydarzenia: 6 listopada 2025 r. godz. 17.00
Nazwa wydarzenia: ZADUSZKI ARTYSTYCZNE 2025 „Krystyna Rokowska – wspomnienie” – wernisaż wystawy malarskiej  
Miejsce wydarzenia: GALERIA ZAMEK
Warunki udziału: Wstęp wolny
 


Opis wydarzenia


Okruchy z mozaiki

Mozaika to układanka z kawałków barwnych kamieni, różnokształtnych płytek ceramicznych lub szkła. Krysia Rokowska była absolwentką Państwowej Wyższej Szkoły Sztuk Plastycznych we Wrocławiu, Wydziału Ceramiki i Szkła Artystycznego w pracowni ceramiki i malarstwa. Z zawodu i zamiłowania była malarką.

25 lat - to dużo czy mało? W historii to mgnienie, w życiu człowieka - ćwierćwiecze to połowa życia. A tyle czasu znaliśmy Krysię...

Wspomnienie o niej to mozaika barw i obrazów, przeżytych chwil i zdarzeń.

Poznaliśmy Krysię w roku 1980. Drobnej budowy ciała, filigranowa - jednak dominująca duchem. Pracowała wtedy w Urzędzie Miejskim na stanowisku miejskiego plastyka. Usiłowała zaprowadzić „ład” w wystawach miejskich sklepów, kolorystyce kamienic. Walczyła z koszmarną propagandą sukcesu, starając się wprowadzić n w estetykę miejską artystycznego ducha.

Z tamtych lat pozostał nam w pamięci jej obraz jako drobnej dziewczyny przemierzającej ulice miasta i nakazującej zmianę witryny sklepowej, czy inwentaryzującej zniszczony przez wichurę pomnik ks. Szykowskiego i nadzorującej jego rekonstrukcję.

Praca w Urzędzie Miejskim dawała jedynie środki do życia. Pasją było malowanie.
Sama mówiła: „obraz jest listem, pamiętnikiem, który malarz pisze o sobie”.
Była wiecznie poszukującą formy i koloru, treści i sensu funkcjonowania natury.

Obrazy, najczęściej przybierające formę pejzażu są pełne pastelowych, ciepłych kolorów. Ukazują przemijającą chwilę i zmienność przyrody. Często ten sam motyw malowała w różnych porach dnia i roku. Podobny, a zarazem jak zmienny. Szczególnie jest to widoczne w obrazach z plenerów w Słonnem. A w latach 80-tych i 90-tych była na prawie wszystkich.

Z tamtego okresu pamiętamy jak w słomkowym kapeluszu, ze sztalugą i kasetą z farbami znikała na cały dzień pomiędzy pagórkami nad Sanem w Słonnem i pod wieczór wracała z zamalowanym blejtramem. Była wtedy tytanem pracy twórczej. Zadziwia bogactwo przedstawianej przez nią przyrody i kolorystyka użytych barw. Obok jej malarstwa nie można przejść obojętnie. Dotyczy to nie tylko jej obrazów z plenerów w Słonnem, Janowie Podlaskim czy Rzepedzi. Niezmiernie ciekawe są obrazy z Macedonii, ukazujące piękno tamtych terenów, jak i nastrój w jakim je tworzyła. Jej opowieści o malarce z dalekiej Japonii, z którą wspólnie malowała obrazy gór Macedonii, są niezapomnianym uzupełnieniem tamtej twórczości.

W życiu codziennym była podobna. Pełna pasji i radości życia. Jej przydomowy ogródek był pełen barw i różnorodności. W warzywniku mnogość jarzyn i ziół, przydatnych na wszystko. Na rabatach niemal wszystkie odmiany kwiatów w pełnej gamie kolorów. A pośród roślin majestatycznie przechadzające się koty i żywiołowa Berta - maleńka suczka, która swoją energią i radością życia potrafiła zaskarbić przychylność wszystkich gości.

Ta różnorodność i gama kolorów widoczna jest również w jej obrazach martwej natury. Swe martwe natury Krysia traktowała w sposób zbliżony do pejzaży. Składa je z drobnych elementów, kwiatów, koszyka, owoców. To wszystko na tle zasłony jakby z innego, nierealnego świata. Z mgiełką tajemniczości i ulotności chwili...

Krysia prowadziła dom otwarty. O każdej porze dnia wszyscy byli mile widzianymi gośćmi. Do legendy przeszły coroczne lipcowe imieniny Krystyny, które zamieniały się w artystyczne wieczory i dyskusje na temat sztuki. Nie tylko tej wielkiej, ale i tej przyziemnej, kulinarnej... A w przygotowywaniu ciekawych i smacznych potraw była również mistrzynią.

W spotkaniach u Krysi brali udział jej przyjaciele. Z wieloma z nich w roku 1994 zakładała Towarzystwo Przyjaciół Sztuk Pięknych w Przemyślu. Dało ono początek opieki nad przemyskimi artystami i ich twórczością. Zaowocowało wystawami lokalnych plastyków i ich promocją w wielu miastach. Niespokojny duch Krysi inicjował wiele zamierzeń artystycznych.

Taka była również Krysia w życiu prywatnym. Pamiętnym był dla nas Sylwester w 1988 roku. Spędziliśmy go w domu Krysi, przy kominku. Nastrój mijającego roku, śnieg za oknem, ciepło z palących się szczap drewna w kominku i plany na przyszły rok. Kameralny nastrój, a przy tym radość oczekiwania co przyniesie nowa, najbliższa przyszłość. Taka była Krysia, pełna radości życia.

Potem nadeszły te gorsze lata. Choroba, która zdradziecko i podstępnie zaatakowała z niesamowitą siłą. Jedna operacja, potem druga. Wyjazdy do Brzozowa na chemioterapię. Wyjazdy na podobną terapię do Warszawy. Pamiętam rozmowy podczas podróży na temat przemijania i zmienności losu. Jednak i wtedy nie opuszczał Krysi duch artystyczny. Nadal potrafiła zachwycać się pięknem mijanych pejzaży, kolorami wschodzącego słońca, urodą wiejskich ogrodów, zmiennością przyrody. Mówiła jednak wtedy, że już nie może malować. W duszy barwy straciły swoją intensywność i gamę kolorów. Spod pędzla chcą wychodzić jedynie barwy szare, pozbawione chęci życia. Mówiła, że obrazy są odzwierciedleniem duszy i nastroju chwili artysty. A ona nadal chciała malować pełnią życia...

Do końca jednak nie poddawała się. Walczyła z uporem i wielkim zaparciem.

Pamiętam jej ostatnie imieniny - 26 lipca 2004 roku. Była już bardzo chora. Jednak z zapałem snuła plany napisania książki. O kapeluszach. Koniecznie chciała opisać historię powstania tego nakrycia głowy, jego ewolucję na przestrzeni wieków i jaką rolę odegrał w rozwoju mody. Długo dyskutowaliśmy o formie książki i jej przesłaniu. Krysia była przecież fanką tego nakrycia głowy. Jej fantazyjne kapelusze, z wielu imprez, przeszły już do historii.

A potem był 30 lipca 2004 roku.

Ranek...i telefon: „Pomóż....Krysia odeszła...”

Ale ona jest nadal. W obrazach, które pozostawiła po sobie. W naszych sercach i wspomnieniach. Codziennie patrząc na jej obrazy, które wiszą u nas w domu na honorowym miejscu, widzimy filigranową Krysię w fantazyjnym kapeluszu, pochyloną nad blejtramem wśród wzgórz zakola Sanu w Słonnem czy swoim przydomowym „artystycznym” ogrodzie...

Renata i Dariusz Nowakowscy
- wieloletni przyjaciele Państwa Rokowskich, miłośnicy talentu Artystki.


6.11.2025 godz.17.00 | „Krystyna Rokowska – wspomnienie” – wernisaż wystawy malarskiej  - Zaduszki Artystyczne

Opublikował(a): PCKiN ZAMEK Data publikacji: 30-10-2025 13:25

Na skróty